23:17

WRAP-UP/STYCZEŃ I TBR/LUTY 2017

WRAP-UP/STYCZEŃ I TBR/LUTY 2017
Hejo! Dzisiaj przychodzę do was z podsumowaniem czytelniczym stycznia, który był dosyć dobrym miesiącem w tej kwestii dla mnie. W tym poście przedstawie wam również książki, które planuje przeczytać  w lutym, więc zacznijmy.

WRAP-UP STYCZEŃ

W styczniu przeczytałem 6 książek!! Tyle właściwie planowałem przeczytać i do tego przeczytałem każdą książkę z mojego TBR oprócz Szklanego Miecza. I żadna powieść mnie nie zawiodła i była naprawdę dobra.

1. A Court of Thorns and Roses by Sarah J. Maas- Wreszcie przeczytałem drugą serie mojej ukochanej autorki i szczerze to po przeczytaniu miałem takie uczucie, że nie jest to tak dobre jak bym chciał, ale jak przemyślałem wszystko to uznałem, że jest to naprawdę wspaniałe. Recenzja jest już na blogu, więc zapraszam

2. A Court of Mist and Fury by Sarah J. Maas-  Po przeczytaniu tej książki doszedłem do takiego momentu w swoim życiu, że nie mam żadnych innych książek Sary J. Maas do przeczytaniu. Ale było warto. W tej książce się tyle dzieje, że ja po prostu nie mogę uwierzyć. A teraz czekam na premierę trzeciego tomu, który będzie miała 2 maja!!!!!! Recenzja również jest już na blogu, zapraszam.

3. Więzień Labiryntu by James Dashner- Do przeczytania tej książki już od dawien dawna namawiała mnie moja koleżanka Kinga (pozdrawiam :-D), więc się w końcu za nią zabrałem i naprawdę mi się podobała ta powieść. Recenzja jest już na blogu, więc zapraszam.

4. Próby Ognia by James Dashner- Za drugi tom tej trylogii zabrałem się od razu po skończeniu pierwszego. I muszę przyznać, że spodobał mi się tak samo jak tom pierwszy. Nie ma tutaj tego, że drugi tom okazuje się najsłabszy z całej trylogii tylko jest on na tym samym poziomie.

5. Lek na Śmierć by James Dashner- Trzeci tom zacząłem czytać od razu po skończeniu drugiego. Tak mnie ta trylogia wciągnęła! I trzeci tom wydaję mi się, że był "najgorszy" z całej trylogii lecz bardzo polubiłem zakończenie i to jak autor to zakończenie poprowadził. Lecz reszta książki za bardzo kojarzy mi się z innymi ostatnimi tomami dystopii.

6. Ed Sheeran: A Visual Journey by Ed Sheeran and Phillip Butah- Ja nie jestem jakimś wielkim fanem Eda, ale bardzo lubię jego twórczość, więc uznałem, że przeczytam jego książkę. A zwłaszcza, że była za jednego funta!!!! Podobała mi się ta pozycja i w szczególności podobały mi się ilustracje autorstwa Phillipa Butaha.

TBR LUTY

W lutym planuje przeczytać 4 książki czyli takie moje minimum. W tym miesiącu muszę się dużo uczyć do moich egzaminów, więc nie planuje czytać mnóstwo książek. Ale przejdźmy już do listy.

1. Carve the Mark by Veronica Roth- O tej książce myślałem tak, że sobie ją kupie gdzieś w lutym lub w marcu bo jakoś tak mi na niej bardzo nie zależało. Ale kiedy raz za nim poszedłem do szkoły i wszedłem do księgarni i zobaczyłem ją w twardej okładce za pół ceny to tylko wziąłem do ręki i zapłaciłem. Mam nadzieje, że mi się ona spodoba, gdyż mój kolega mówi, że jest ona genialna.

2. Glass Sword by Victoria Aveyard- Pierwszy tom tej serii przeczytałem jakiś rok temu i się długo zbierałem by przeczytać ten. Miałem go nawet w TBR na styczeń, ale nie wyszło, więc będę przekładał tę książkę dopóki jej nie przeczytam :-D.  I w lutym również wychodzi trzeci tom tej serii, lecz pewnie go nie kupie od razu bo jakoś mi się nie śpieszy xD.

3. Behawiorysta by Remigiusz Mróz- O tym autorze chyba każdy już słyszał w Polsce. Dla mnie będzie to pierwsze spotkanie z królem polskiego kryminału. Wybrałem Behawiorystę, gdyż ma on chyba najciekawszą fabułę dla mnie.

4. The Diary of a Young Girl by Anna Frank- Klasyk?? Co?? A tak. Te książkę zacząłem czytać w poprzednim roku jakoś w okolicach kwietnia lub maja lecz jej nie skończyłem. Jakoś nie mogłem w tę książkę się wbić i skończyłem jakoś w połowie. Zamierzam tym razem przeczytać całość od początku.

To by było moje podsumowanie stycznia i plany na luty. Napiszcie co przeczytaliście w ubiegłym miesiącu lub czy czytaliście jakąś książkę z moich list.
To wszystko na ten post. Do kolejnego. BYE

09:28

[#43] Recenzja "Więzień Labiryntu" by James Dashner

[#43] Recenzja "Więzień Labiryntu" by James Dashner

Tytuł: Więzień Labiryntu (Trylogia Więzień Labiryntu #1)

Tytuł Oryginalny: The Maze Runner (The Maze Runner trilogy #1)
Autor: James Dashner
Liczba Stron:
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

MOJA OCENA
>>>>>8/10<<<<<

Zacznijmy od fabuły, która jest naprawdę oryginalna i wciągająca. Czasami nie mogłem się oderwać od tej książki ponieważ chciałem wiedzieć co się zaraz stanie. Jest tutaj mnóstwo detali, które mają potem znaczenie dla dalszego rozwoju historii.
Dashner również świetnie się spisał w stworzeniu slangu używanego w Strefie. Jest to chwytliwy i można się od niego uzależnić i zacząć używać go w realu (potwierdzone info xD)

Co do bohaterów to większość polubiłem:Thomas, Teresa, Newt i Minho, oni wszyscy są spoko. Lecz do gustu nieprzypadli mi np. Alby lub Gally. Ich nie polubiłem praktycznie od samego początku.
A i jeszcze Buldożercy! Byli oni naprawdę dziwnie opisani i często miałem problem z wizualizowaniem ich sobie. Mimo tego pióra Jamesa Dashnera jest lekkie i dosyć przyjemne, ale nie jakieś wybitne czy specjalne.

Klimat tej książki jest naprawdę super. Jest on bardzo, bardzo tajemniczy i na każdym kroku napotykamy więcej pytań niż odpowiedzi. I właściwie dopiero na samym końcu dowiadujemy się większości rzeczy, lecz wciąż wszystkie wątki nie zostają rozwiązane.
Muszę wspomnieć, że kilka rzeczy przewidziałem i trochę mi to psuło lekturę lecz nie przewidziałem aż tak dużo żeby powiedzieć, że nie była ta powieść zaskakująca. Zdarzało się, że czytałem jedno zdanie kilka razy bo nie mogłem uwierzyć w to co się wydarzyło.

"Więzień Labiryntu" jest naprawdę dobrym początkiem trylogii (w czasie publikacji już przeczytałem ostatni tom) i oczywiście polecam wszystkim, którzy szukają dobrej powieści dystopijnej.
To by było wszystko w tym poście. Do kolejnego. BYE

09:01

[#42] Recenzja "A Court of Mist and Fury" by Sarah J. Maas

[#42] Recenzja "A Court of Mist and Fury" by Sarah J. Maas
                             

Tytuł: A Court of Mist and Fury
Tytuł Polski: Dwór Mgieł i Furii
Autor: Sarah J. Maas
Liczba Stron: 626
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Uroboros

MOJA OCENA
                           >>>>>10/10<<<<<

Ci co czytają mojego bloga od dłuższego czasu wiedzą już, że Sarah J. Maas jest moją ulubioną autorką. Więc nie zdziwi tych osób fakt, że POKOCHAŁEM DWÓR MGIEŁ I FURII.
Jest to oczywiście kontynuacja bardzo dobrego Dworu Cierni i Róż. Jednak druga część podobała mi się o wiele, wiele bardziej. To wszystko co się tam dzieje jest po prostu niemożliwe!!!!!!

Zacznijmy od bohaterów. Szczerze to Tamlina jakoś tak bardzo nie polubiłem w ACOTAR, ale tutaj to już przesada! Nie nawidzę tego drania!!! No i Lucien. Co ty gościu odwalasz? Niech on lepiej się weźmie w garść.
U Feyre'y widać wielki postęp. Jak ją lubiłem w ACOTAR to teraz ją naprawdę uwielbiam.
Rhys, Rhys, Rhys, Rhys. Jeden chyba z moich ulubionych bohaterów. To jakie miał podejście do Feyre'y i to jak się kłócili ze sobą. OMG!! I oczywiście, że ich shipuje ze sobą.
Amren, Mor, Cassian i Azriel. Skład na równi z tym ze Szklanego Tronu. Oni wszyscy razem są niesamowici. Do tego chciałbym dostać o nich jakieś nowelki, Wiemy przecież, że Sarah jakieś opowiadania piszę do tej serii, ale nie wiemy o kim. Najbardziej bym chciał takie o Azrielu.

To co mi się w tym tomie podobało bardziej niż w pierwszym to to, że poznajemy więcej świata. Dowiadujemy się jak to wszystko działa i zwiedzamy różne miejsca. Dowiadujemy się więcej o przeszłości różnych bohaterów. I to jak wszystko zostało przedstawione jest niesamowite i to kolejny Sarah J. Maas udowodniła, że jest genialna i niezastąpiona.

W tej książce nie zabraknie również zwrotów akcji. Może i nie ma ich mnóstwo, ale jest ich wystarczająco na tyle, żeby odebrało nam mowę i żebyśmy się tylko patrzyli osłupiali w strony. Na zakończeniu prawie się popłakałem i dalej nie mogę uwierzyć w to co autorka zrobiła. Albo ta informacja na samym końcu. Jeżeli ktoś czytał to chodzi mi o to co powiedział w ostatnim/przedostatnim rozdziałem Rhys. WTF Ale jednak skojarzyło mi się to zakończenie z zakończeniem z Empire of Storms.

Kolejnym plusem tej powieści jest to, że ma niesamowity humor. Jest tego tutaj tak dużo, że często mi się zdarzało odłożyć książkę na chwilę żeby się pośmiać. Boże, mam nadzieję, że będzie tego więcej w trzeciej część (WYCHODZI JUŻ DRUGIEGO MAJA!!!!).
Jeszcze szybko wspomnę o scenach dla dorosłych, które pojawiają się w tej książce. Jeżeli ktoś nie lubi takich rzecz to mogą być dla niego małym problemem, ale jeśli komuś to nie przeszkadza to powiem, że nie są one też jakoś beznadziejnie napisane, tylko tak, że nie wzbudza dziwnych i zmieszanych uczuć.

ACOMAF to była niesamowita przygoda. Pełna akcji i wzruszeń i genialnych bohaterów. Polecam każdemu tak jak każdą inną książkę Sary J. Maas.
Na dzisiaj to już wszystko. Do kolejnego posta. BYE


06:21

[#41] Recenzja "A Court Of Thorns And Roses" by Sarah J. Maas

[#41] Recenzja "A Court Of Thorns And Roses" by Sarah J. Maas
Tytuł: A Court Of Thorns And Roses (A Court of Thorns And Roses #1)
Tytuł Polski: Dwór Cierni i Róż (Dwór Cierni i Róż #1)
Autor: Sarah J. Maas
Liczba Stron: 419
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Uroboros 


MOJA OCENA
>>>>>9/10<<<<<

Jak pewnie większość z was już wie, Sarah J. Maas jest autorką mojej ulubionej serii na świeci pod tytułem "Szklany Tron" dlatego też byłem strasznie podekscytowany na lekturę tej książki. I co o niej myślę?

Jest to opowiedzenie na nowo baśni o Pięknej i Bestii i ten pomysł jest naprawdę bardzo, bardzo fajny i ciekawy. Lecz z tym też miałem pewien problem. Ta książka jest skupiona na romansie. Mi nigdy romans, który jest dobrze napisany w książce nie przeszkadza. I tutaj jest on świetnie przedstawiony tylko, że dla mnie było tego za dużo. Ja wiem, że to tak powinno być, ale w pierwszej połowie książki było dla mnie osobiście tego trochę za dużo. W drugiej połowie, która podobała mi się bardziej (lecz pierwsza wcale nie była zła) jest go już o mniej i było także więcej akcji.

Bohaterowie, którzy zostali wykreowani przez Sare J. Maas byli naprawdę świetnie przedstawieni. Główna bohaterka Feyre jest naprawdę niesamowita i przypomina mi bardzo Katniss z Igrzysk Śmierci, gdyż też musi dbać o swoją rodzinę. Elain polubiłem. Była bardzo słodką osóbką.  Nesta na początku nie przypadła mi do gustu lecz potem zmieniłem o niej zdanie. Ale jakoś wciąż nie lubię ojca dziewczyn. Niby wydaję się miły, lecz coś mi z nim nie gra.
Co do nieśmiertelnych postaci to sam Tamlin był bardzo przyjemną postacią, lecz i tak shipowałem główną bohaterkę od samego początku z Lucianem. Był on najlepszą męską postacią do końca książki.
Polubiłem także Alis, która kojarzy mi się tak trochę z Molly Wesley z Harry'ego Pottera, gdyż była taką bardzo troszczącą się o bliskich osobą.
Jeszcze muszę wspomnieć o Rhys, który na samym początku strasznie mnie irytował, lecz jednocześnie zaintrygował. Potem to już uznałem, że jest na tym samym poziomie co Lucian.

Sarah J. Maas jest mistrzynią kreowania światów. Ten ze Szklanego Tronu pokochałem, a ten z ACOTAR bardzo i to bardzo polubiłem. Podzielnie świata na zwykłych ludzi i Faerie i świat Faerie na dwory. To jest genialne. Było trochę słabo z tym, że w tej części nie poznajemy tego wszystkiego tak dokładnie. Większość miejsc jest tylko wspominana, lecz mamy doczynienia z kilkoma stworami z tego świata.

Jak już wcześnie wspomniałem, druga połowa książki podobała mi się bardziej ze względu, że więcej się dzieje. Jest jeden moment, na którym się prawie popłakałem. Jest mnóstwo momentów, które zapierają dech w piersiach i są również dosyć brutalne momenty, które naprawdę...oooo. Były przerażające, ale jednocześnie satysfakcjonujące (co jest ze mną nie tak xD).

Dwór Cierni i Róż bardzo mi się podobał, lecz nie podobał mi się tak bardzo jakbym chciał. Lecz wszyscy mówią, że drugi tom jest o wiele lepszy. W czasie pisania tego postu jestem w trakcie czytania ACOMAF i muszę się zgodzić z tą kwestią.
Lecz dzisiaj to by było już wszystko ode mnie. Do kolejnego postu. BYE 

03:17

[#40] Recenzja "A Monster Calls" by Patrick Ness

[#40] Recenzja "A Monster Calls" by Patrick Ness
Tytuł: A Monster Calls
Tytuł Polski: Siedem Minut Po Północy
Autor: Patrick Ness
Liczba Stron: 215
Wydawnictwo: Walker Books Ltd
Wydawnictwo Polskie: Papierowy Księżyc


MOJA OCENA

>>>>>9/10<<<<<

Do Conora, siedem minut po północy przyszedł potwór. I tak się to wszystko zaczyna.

Moim zdaniem tylko tyle powinniście wiedzieć zanim zabierzecie się za tę książkę. Inne opisy są zbędne.
"Siedem Minut Po Północy" to naprawdę piękna i wzruszająca książka, z którą według mnie każdy powinien przeczytać.

Nie było to moje pierwsze spotkanie z Patrickiem Nessem. Jak może wiecie jego inna powieść "The Rest of Us Just Live Here" nie przypadła mi za bardzo do gustu. Wtedy także uznałem, że styl pisarski autora jest przeciętny.
Lecz tutaj Patrick Ness kompletnie mnie zaskoczył. Jego styl jest całkowicie inny i jednocześnie pasujący do tego typu powieści. Tego się na prawdę nie spodziewałem i teraz mam ochotę, żeby przeczytać także inne książki tego autora. 
Tę książkę czytało mi się bardzo szybko. Zacząłem ją wieczorem i po 100 stronach wiedziałem, że mogę ją przeczytać za jednym zamachem, ale postanowiłem, że zostawię sobie te kolejne sto parę stron na jutro.

Historia sama w sobie jest wspaniała. Nie wiem nawet jak to wszystko opisać. Niby jest to książka dla młodszych odbiorców, ale myślę, że każdy mógłby się czegoś z tej książki nauczyć. Niektórzy powiedzą, że przesłanie z jest dla dzieci. Może i jest, może nie jest, ale za to jest bardzo i to bardzo ważne. 
Poza głównym wątkiem z potworem, mamy także wątek znęcania się uczniów nad innymi uczniami w szkole. Ma się to także w duży sposób to głównego przesłania powieści.

Wszystkie postacie były genialnie wykreowane. Od głównego bohatera, któremu współczułem, ale jednocześnie czułem, że mógłbym się z nim zaprzyjaźnić poprzez jego rodzinę i niektórych uczniów w szkole na potworze kończąc. Muszę tutaj wspomnieć również o jednym z chłopaków, którzy dokuczali Conorowi, a mowa tutaj o Harrym. Ta postać jest naprawdę interesująca i szczerze to do końca nie mogę jej rozgryźć. Jego postępowania i stosunek w jakim podochodził do Conora. Po prostu nie potrafię rozpracować Harry'ego.

Chciałbym jeszcze wspomnieć o pięknych ilustracjach Jima Kaya. Dodają one wspaniałego klimatu do całej historii i są one po prostu przepiękne.
Oczywiście, muszę wspomnieć tutaj także o Siobhan Dowd ponieważ to na podstawie jej pomysłu powstała ta powieść. Na samym początku Patrick Ness mówi, że chciał napisać książkę, która spodobała by się samej Siobhan i to był jego jedyny punkt docelowy.

"A Monster Calls" to pięknie napisana książka z równie piękną (może nawet piękniejszą) historią. Jest do zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek mojego życia i będę do niej wracał nie raz. Jeszcze chcę tutaj oficjalnie powiedzieć, że ta powieść to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałem w 2016 roku. Nie ma jej na liście najlepszych, gdyż wtedy nie byłem tego pewien, lecz teraz jestem i to w stu procentach.
Już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć ekranizacje z Lewisem MacDougallem w roli głównej.
To by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE

10:28

[#39] Recenzja "Harry Potter and The Deathly Hallows" by J.K. Rowling

[#39] Recenzja "Harry Potter and The Deathly Hallows" by J.K. Rowling


Tytuł: Harry Potter and The Deathly Hallows (Harry Potter #7)
Tytuł Polski: Harry Potter i Insygnia Śmierci (Harry Potter #7)
Autor: J.K Rowling
Liczba Stron: 620
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Media Rodzina

                                        MOJA OCENA
>>>>>10/10<<<<<

Harry Potter nie powraca do Hogwardu. Przygotowuje się do misji, którą dostał od Dumbledora. Ron i Hermiona wyruszają razem z nim. We trójką muszą znaleźć i zniszczyć resztę Horokruxów i tym samym osłabić Lorda Voldemorta. Ostateczna przygoda się rozpoczyna.

Ostatnia część przygód młodego(juź chyba nie tak młodego)  czarodzieja podobała mi się niezmiernie. Moim zdaniem jest to najlepszy tom w całej serii i wydaję mi się, że jest dosłownie jedna rzecz, która mi się nie podobała.

Tom siódmy kompletnie różni się od poprzednich sześciu. Nie spędzamy już czasu w Hogwardzie, lecz poza nim. Ale jednak wciąż można odczuć ten niesamowity klimat.
Wydaję mi się, że styl pisarski J.K. Rowling jest jednym z aspektów, które tworzą tę atmosferę.Na pewno wyróżnia się on na tle innych.

To w jakim kierunku autorka poprowadziła fabułę bardzo, bardzo, bardzo mi się podobało. To jak fabuła została kompletnie pokręcona. Ja osobiście się niczego nie domyśliłem oprócz jednego faktu związanego z Harrym, ale to już przypuszczałem od kiedy przeczytałem Księcia Pół Krwi.To jak się ta powieść różni od poprzednich i to, że autorka potrafiła dodać do ostatniej książki w serii kompletnie nowy wątek, który nigdy nie był poruszany i całkowicie go zamknąć. To mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyło.

Trochę mnie zasmuciło, że nie spotkałem moich ulubionych bohaterów w tak dużej ilości jak w poprzednich tomach, ale jak już o nich czytałem to normalnie serce mi się zatrzymywało i dostałem takiego mind fucka, że ja nie mogę. Powiem tylko tyle, że Mcgonnagal i Molly Wesley wskoczyły bardzo wysoko na listę moich ulubionych postaci literackich.
Właśnie, skoro mowa o bohaterach to właśnie tutaj mi coś nie grało. Nie spodobało mi sie z kim Harry i Hermiona skończyli. Według mnie Harry i Hermiona powinni być razem. Ale nie, Rowling musiała zrobić inaczej!!!!!

Ja osobiście wylałem mnóstwo łez przez całą książkę. Tak jak w Czarze Ognia czy w Księciu Pół Krwi płakałem tylko na jednym momencie w oby dwóch tych książkach to w Insygnii Śmierci chyba z 3 lub 4 razy. To ile osób umarło :( Czemu autorka musiała zabić akurat te osoby?

Dla mnie "Harry Potter i Insygnia Śmierci" jest najlepszym tomem z całej serii i na 100% jeszcze do niego wrócę. Oraz jak już mogliście przeczytać w innym poście, ta książka była jedną z moich ulubionych książek 2016 roku.
To by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE :-)

03:33

[#38] Recenzja "Harry Potter and The Half-Blood Prince" by J.K. Rowling

[#38] Recenzja "Harry Potter and The Half-Blood Prince" by J.K. Rowling
Tytuł: Harry Potter and The Half-Blood Prince
Tytuł Polski: Harry Potter i Książę Pół krwi
Autor: J.K. Rowling
Liczba Stron:
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Media Rodzina


MOJA OCENA
>>>>>8,5/10<<<<<


Teraz już wszyscy wiedzą, że Lord Voldemort i jego Śmierciożercy powrócili. Bezpieczeństwo Hogwartu zostało wzmocnione, lecz Harry i tak podejrzewa, że wśród nich znajduję się pomagier Czarnego Pana. Według niego jest nim Draco Malfoy.

Szósta część Harry'ego Pottera była naprawdę dobra i widać, że trzyma poziom poprzedniego tomu. Lecz to nie znaczy, że wszystko mi się w tej książce podobało. Ma ona naprawdę dużo ciekawych i wstrząsających momentów, lecz były także takie wydarzenia, które mi nie przypadły do gustu.

Muszę podkreślić tutaj, że podobało mi się w jaki sposób autorka rozpoczęła całą powieść. Mamy rozdziały z postaciami, które są naprawdę interesujące i dowiadujemy się mniej więcej w co jedna postać jest zaangażowana od początku do końca.

Same postacie, które poznajemy coraz bliżej w tej książce są bardzo interesujące tak samo jak ich przeżycia i wspomnienia. To jest kolejny motyw w tej powieści, który mi się strasznie spodobał. To, że możemy w większej mierzy odkryć historie, których byśmy się nigdy nie spodziewali.

Nowych bohaterów jakoś nie poznajemy. Jedynymi są: nowy Minister Magii, którego nie znoszę. Jest ona samolubem, którego nic nie obchodzi oprócz tego, żeby użyć Harry'ego jaką maskotki, która przyniesie nadzieje. A drugą postacią jest kolejny nauczyciel w Hogwardzie czyli Slughorn. Na samym początku mnie denerwował, potem już go bardziej lubiłem, potem znowu mnie irytował, ale ostatecznie go polubiłem.

Były dwie rzeczy w tej książce, które mi się nie podobały i one mają ze sobą pewne połączenie. Pierwsza to pary jakie J.K. Rowling stworzyła w tej części. Według mnie i pewnie według większości osób te dwie osoby nie powinny być ze sobą. UGHH
A druga rzecz to WIELKA DRAMA jaka wystąpiła między praktycznie wszystkimi nastoletnimi bohaterami. Wszyscy mnie tak strasznie denerwowali i oczywiście Ron zaczął mnie znów wkurzać tak bardzo, że chciałem go walnąć w ten rudy łeb!!!!!!!!

Zakończenie pewnie jak każdego, mnie rozwaliło. Mimo, że wiedziałem co się stanie, ale nie wiedziałem jak to i tak uroniłem mnóstwo łez i nie mogłem się otrząsnąć z tego przez dłuższy czas. Smutek i nienawiść w tym samym czasie kompletnie rozwaliły mnie od środka.

Cóż, książka wzbudziła we mnie mnóstwo emocji i kompletnie zniszczyła moje serce. Ta seria jest naprawdę przegenialna i na pewno wyróżnia się swoim klimatem na tle innych.
To by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE

08:00

[#37] Recenzja "Stealing Snow" by Danielle Paige

[#37] Recenzja "Stealing Snow" by Danielle Paige
Hej! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki "Stealing Snow", która była naprawdę przyjemną młodzieżówką. Przepraszam was za to, że ta recenzje jest taka trochę chaotyczna i wydaję mi się, że nie trzyma się kupy, ale jakoś nie mogłem zebrać myśli do tej recenzji. Lecz zapraszam was teraz do czytania :-)

Tytuł: Stealing Snow (Stealing Snow series #1)
Autor: Danielle Paige
Liczba Stron: 371
Wydawnictwo: BLOOMSBURY
Rok Wydania: 2016

MOJA OCENA
>>>>>7/10<<<<<

Snow, dziewczyna zamknięta w szpitalu psychiatrycznym przez większą część swojego życia. Jej ukochany chłopak jest zamknięty w tym samym szpitalu lecz ona nie ma prawa go widywać. Ale kiedy zostaje on porwany, Snow postanawia pójść z obcym mężczyzną do krainy pokrytej w śniegu, żeby ocalić swojego ukochanego.

Autorka Danielle Paige jest znana za granicą z jej trylogii "Dorothy must  die", która jest nowym opowiedzeniem historii o Dorotce w Krainie Oz (czy coś takiego. Nigdy nie czytałem tego klasyka. NIE BIJCIE PLEASE!!!), a ta powieść z tego co wiem jest opowiedzeniem na nowo historii o Królowej Śniegu, ale mogę się mylić. A jak mi się podobała?

Od kiedy usłyszałem o tej książce na amerykańskim booktubie cały czas gdzieś krążyła ona w moich myślach i kiedy zobaczyłem, że została już wydana i w UK zmienili okładkę na o wiele, wiele ładniejszą, moja chęć przeczytania tej powieści jeszcze bardziej urosła. I szczerze to się na niej nie zawiodłem. Nie miałem jakiś wysokich oczekiwań, lecz te, które miałem zostały w stu procentach pokryte.

Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy. Podobało mi się to, że główna bohaterka na samym początku znajdowała się w szpitalu psychiatrycznym, ale był to także najgorszy okres tej książki. W tym czasie strasznie się nudziłem do czasu kiedy ona przenosi się do tego innego świata.
Sam magiczny świat wykreowany przez autorkę był naprawdę dobry. Nie był jakiś najlepszy, ale dosyć ciekawy. Podobał mi się pomysł, że można w pewien sposób ukraść magię i inne aspekty dotyczące magii w tym uniwersum.

Bohaterzy byli według mnie okay, ale też się z nimi nie zżyłem. Za bardzo mnie oni nie obchodzili i nie miałem żadnych uczuć do nich. Ale muszę przyznać, że główna bohaterka potrafiła mnie zirytować, gdyż nawet gdy wie, że coś się zdarzyło naprawdę to i tak mówi, że to musiał by być jakiś zmieg okoliczności czy coś takiego. Nie podobała mi się także  jej decyzja na praktycznie samym końcu książki.

Ta książka dostaje ode mnie plus za dwa wydarzenia, których chyba nigdy bym się nie spodziewał. Te dwa plotwisty były naprawdę niespodziewane i pokazują, że autorka potrafi zaskoczyć czytelnika i walnąć go czymś czego nigdy by nie oczekiwał.

Książka mi się podobała chociaż muszę przyznać, że już nie pamiętam dużej ilości rzeczy, a przeczytałem ją w GRUDNIU!! Jest to książka przyjemna, na jeden raz i myślę, że jednak będę kontynuował te serię.
To by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE

02:42

WRAP-UP/GRUDZIEŃ I TBR-STYCZEŃ 2017

WRAP-UP/GRUDZIEŃ I TBR-STYCZEŃ 2017
Hej! Mimo, że 2016 się skończył to chciałbym w tym poście jeszcze szybciutko wrócić do niego i podsumować grudzień zarówno jak przedstawić wam moje plany czytelnicze na styczeń. ZAPRASZAM! :-)

WRAP-UP/GRUDZIEŃ
W grudniu udało mi się przeczytać 6 książek co jest dosyć satysfakcjonującym wynikiem. Były przecież święta i miałem dużo czasu na czytanie i wydaję mi się, że w pełnii go wykorzystałem.
1. Harry Potter and The Order of The Phoenix by J.K. Rowling-  Tę książkę zacząłem czytać w Listopadzie, ale z racji, że ma ona 800 stron to nie dałem rady jej w tedy skończyć, więc przeszła na TBR grudniowy. Muszę powiedzieć, że ta część bardzo mi się podobała, a w szczególności klimat, który jest inny niż w pierwszych 4 częściach. 
2. Stealing Snow by Danielle Paige- Autorka ta jest znana za granicą z jej serii "Dorothy Must Die". Ja jej nie czytałem, lecz postanowiłem sięgnąć po Stealing Snow. Ta powieść była ok, ale nie zawładnęła moim sercem. Po tym poście pojawi się recenzja tej oto książki.
3. Harry Potter and the Half-Blood Prince by J.K. Rowling- Przedostatni tom Harry'ego Pottera i jeden z lepszych. Nie odpowiadało mi w nim kilka rzeczy, ale wypłakałem na nim tyle łez, że musiałem zrobić sobie przerwę, bo nie mogłem już tak czytać. :-(
4. Potomkowie by Tosca Lee- Dużo osób bardzo i to bardzo polecało tę książkę na instagramie, więc gdy ją zobaczyłem w księgarni to musiałem ją kupić. Szczerze, to fabuła była fantastyczna tak jak główna bohaterka, lecz moim zdaniem autorka powinna popracować nad stylem pisarskim i kreacją reszty bohaterów.
5. Harry Potter and The Deathly Hallows by J.K. Rowling- Wreszcie skończyłem serie HP. Zacząłem czytać ją w lipcu tego roku i była to naprawdę wspaniała przygoda. Ostatni tom jest moim ulubionym. Całkowicie się wyróżnia z pośród wszystkich książek w tej serii. Płakałem na nim tyle razy, że ja nie mogę. I przeczytałem to błyskawicznie gdyż w jakieś 3 dni. 
6. A Monster Calls by Patrick Ness- Moje pierwsze spotkanie z Patrickiem Nessem nie było za bardzo udane jak już możecie wiedzieć z recenzji "The Rest of Us Just Live Here". Lecz "A Monster Calls" jest kompletnie inną historią, którą każdy powinien znać. Jest ona pięknie napisana i niektórzy mogą powiedzieć, że przesłanie jest dziecinne, ale 1. To jest książka dla młodszych czytelników 2. To o czym mówi ta książka jest bardzo i to bardzo ważne. Książka ta nie była jedną z najlepszych w 2016 roku, ale teraz myślę, że ta pozycja powinna się tam znaleźć.

TBR-STYCZEŃ
 W tym miesiącu planuję przeczytać 6 książek. Nie wiem jak mi to wyjdzie, ale wiem na pewno, że przeczytam dwie z tego stosika. I ten kto wie jaką autorkę uwielbiam już pewnie wie jakie.
1.  A Court of Thorns and Roses by Sarah J. Maas- Nareszcie przeczytam ACOTAR. Właściwie to już zacząłem czytać tę książkę i jest narazie bardzo dobra. Ale nie będę się o niej wypowiadał dopóki nie skończę czytać.
2.  A Court of Mist and Fury by Sarah. J. Maas- Od razu po przeczytaniu pierwszego tomu chcę się zabrać za drugi i wtedy nadejdzie czas, kiedy skończą mi się książki sary J. Maas i będę musiał czekać do Maja na trzecią część ACOTAR.
3. Więzień Labiryntu 4. Próby Ognia  5. Lek na Śmierć by James Dashner- Tę serie chciałem już od jakiegoś czasu przeczytać i do tego moja przyjaciółka ją strasznie poleca i męczy mnie żebym ją w końcu przeczytał (pozdrawiam Kingę). Cóż, może w tym miesiącu w końcu mi się uda.
6. Glass Sword by Victoria Aveyard- W lutym poprzedniego roku przeczytałem "Czerwoną Królową" i już od jakiegoś czasu czaiłem się na "Szklany Miecz" i w końcu go mam i przeczytam. Szczerze to nie pamiętam za dużo z pierwszego tomu, ale pewnie obejrzę jakąś recenzje ze spojlerami i będzie po problemie.

Więc tak się prezentują książki, które przeczytałem w grudniu i te, które planuję przeczytać w styczniu. Napiszcie ile książek wy przeczytaliście w ubiegłym miesiącu i czy czytaliście jakieś z moich list.
To by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE

02:43

[#36] Recenzja "Harry Potter and The Order of The Phoenix" by J.K. Rowling

[#36] Recenzja "Harry Potter and The Order of The Phoenix" by J.K. Rowling
Tytuł: Harry Potter and the Order of the Phoenix
Tytuł Polski: Harry Potter i Zakon Feniksa
Autor: J.K. Rowling
Liczba Stron: 800
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Media Rodzina


MOJA OCENA
>>>>>8.5/10<<<<<


Kolejna część przygód sławnego czarodzieja i kolejna wspaniała wyprawa do świata magii. Zakon Feniksa jest dosyć gruby, gdyż w moim wydaniu liczy sobie 800 stron. W czasie czytania tej powieści zrobiłem sobie od niej przerwę i zacząłem czytać drugą książkę jednocześnie i jak to wpłynęło do odbiór tej lektury? Wydaję mi się, że gdybym czytał ją jednym ciągiem to znudził bym się i ta ilość stron by mnie przytłoczyła. A tak to wróciłem do drugiej połowy tej książki z wielkim entuzjazmem i byłem dosłownie niecierpliwy na przygody Harry'ego.

Od samego początku można poczuć, że to już nie to samo co poprzednie części. W Zakonie Feniksa odnajdujemy już tę mroczną stronę, która z resztą zaczęła się objawiać już w końcówce Czary Ognia. Mi się ten cały klimat podobał, nawet chyba bardziej niż ten z czterech pierwszych części. Widzimy także zmianę w całym ciągu fabuły. Dobrym przykładem jest to jak Święta Harry przeżywał w poprzednich częściach, a jak tutaj. Dzięki temu widzimy, że autorka nie jest monotematyczna. To samo można było zaobserwować w tym jak zaczęła się Czara Ognia, a jak trzy pierwsze tomy tej serii.

Poznajemy tutaj także kilku nowych bohaterów takich jak Lunę z Ravenclaw, Zachariasa (czy jakoś tak) z Huffelpuf oraz Dolores Umbridge (swoją drogą różową, starą ropuchę)....tak, w szczególności Umbridge. Jest ona chyba jedną z najbardziej podłych, przekrętackich (czy takie słowo w ogóle istnieje) postaci z jakimi miałem okazję się spotkać w literaturze. Mimo to, uważam ją za naprawdę świetnie wykreowaną postać. 

Możemy tutaj także dostrzec rozwój bohaterów, których znamy już od dawien dawna. Po zachowaniu Harry'ego można wywnioskować, że wydoroślał i się zmienił po wydarzeniach w Czarze Ognia. Muszę przyznać, że Ron w tej części mnie o wiele mniej denerwował, ale i tak go nie lubię.
Hermiona jak zwykle była świetna i nie mam co do niej żadnych zastrzeżeń.
Widzimy także poważną zmianę u Ministra Magii. Jak go poznaliśmy to był strasznie sympatyczny i wprost zachwycał się Harrym Potterem oraz Dumbldorem. A tutaj można powiedzieć, że pała nienawiścią do nich dwóch.
A skoro o Dubldorze mowa, to nie podobało mi się to co J.K. Rowling zrobiła z nim w tej części. Praktycznie w ogóle się tu nie pojawiał. Było dużo wzmianek o tym, że gdzieś się pojawił, ale tak naprawdę to mało go spotykamy. Ale jak już się pojawił i mieliśmy z nim styczność to O HO HO. TYLE SIĘ DZIAŁO!!

Zauważyłem też, że w tej części J.K. Rowling, moim zdaniem wykorzystała cały potencjał tych ośmiuset stron. W poprzednich tomach, autorka potrafiła przeskoczyć załóżmy z grudnia do np. lutego  zostawiała wielką gapę w czasie jakby nie chciało jej się, albo nie miała pomysłu co napisać.
Tutaj mamy wszystko bardziej szczegółowo i widzimy cały rozwój fabuły od lipca do czerwca.
Muszę tutaj wspomnieć taki FANFACT, że jak oni pisali egzaminy w czerwcu to ja się chyba bardziej stresowałem od nich samych ponieważ przypomniałem sobie, że ja za rok i za dwa też będę takie pisał xD. Oczywiście nie z z zaklęć czy z eliksirów :-)


Przez dłuższy czas nie byłem pewien czy dać tej książce 8 gwiazdek czy osiem i pół. Ale przypomniałem sobie co Fred i George zrobili w tej książce i ten jeden  moment uświadomił mi, że muszę dać tą połówkę dla tych bliźniaków.
Książka była naprawdę bardzo, bardzo dobra. Tak jak mają w zwyczaju książki J.K. Rowling. Nie wiem czy jest to narazie moja ulubiona część z tych co przeczytałem. Nie muszę chyba mówić, że polecam, gdyż chyba wszyscy to polecają i nie ma takiej potrzeby.
To by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego postu. BYE
Copyright © 2016 My books, my world , Blogger