Tytuł Polski: Dwór Mgieł i Furii
Autor: Sarah J. Maas
Liczba Stron: 626
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Uroboros
MOJA OCENA
>>>>>10/10<<<<<
Ci co czytają mojego bloga od dłuższego czasu wiedzą już, że Sarah J. Maas jest moją ulubioną autorką. Więc nie zdziwi tych osób fakt, że POKOCHAŁEM DWÓR MGIEŁ I FURII.
Jest to oczywiście kontynuacja bardzo dobrego Dworu Cierni i Róż. Jednak druga część podobała mi się o wiele, wiele bardziej. To wszystko co się tam dzieje jest po prostu niemożliwe!!!!!!
Zacznijmy od bohaterów. Szczerze to Tamlina jakoś tak bardzo nie polubiłem w ACOTAR, ale tutaj to już przesada! Nie nawidzę tego drania!!! No i Lucien. Co ty gościu odwalasz? Niech on lepiej się weźmie w garść.
U Feyre'y widać wielki postęp. Jak ją lubiłem w ACOTAR to teraz ją naprawdę uwielbiam.
Rhys, Rhys, Rhys, Rhys. Jeden chyba z moich ulubionych bohaterów. To jakie miał podejście do Feyre'y i to jak się kłócili ze sobą. OMG!! I oczywiście, że ich shipuje ze sobą.
Amren, Mor, Cassian i Azriel. Skład na równi z tym ze Szklanego Tronu. Oni wszyscy razem są niesamowici. Do tego chciałbym dostać o nich jakieś nowelki, Wiemy przecież, że Sarah jakieś opowiadania piszę do tej serii, ale nie wiemy o kim. Najbardziej bym chciał takie o Azrielu.
To co mi się w tym tomie podobało bardziej niż w pierwszym to to, że poznajemy więcej świata. Dowiadujemy się jak to wszystko działa i zwiedzamy różne miejsca. Dowiadujemy się więcej o przeszłości różnych bohaterów. I to jak wszystko zostało przedstawione jest niesamowite i to kolejny Sarah J. Maas udowodniła, że jest genialna i niezastąpiona.
W tej książce nie zabraknie również zwrotów akcji. Może i nie ma ich mnóstwo, ale jest ich wystarczająco na tyle, żeby odebrało nam mowę i żebyśmy się tylko patrzyli osłupiali w strony. Na zakończeniu prawie się popłakałem i dalej nie mogę uwierzyć w to co autorka zrobiła. Albo ta informacja na samym końcu. Jeżeli ktoś czytał to chodzi mi o to co powiedział w ostatnim/przedostatnim rozdziałem Rhys. WTF Ale jednak skojarzyło mi się to zakończenie z zakończeniem z Empire of Storms.
Kolejnym plusem tej powieści jest to, że ma niesamowity humor. Jest tego tutaj tak dużo, że często mi się zdarzało odłożyć książkę na chwilę żeby się pośmiać. Boże, mam nadzieję, że będzie tego więcej w trzeciej część (WYCHODZI JUŻ DRUGIEGO MAJA!!!!).
Jeszcze szybko wspomnę o scenach dla dorosłych, które pojawiają się w tej książce. Jeżeli ktoś nie lubi takich rzecz to mogą być dla niego małym problemem, ale jeśli komuś to nie przeszkadza to powiem, że nie są one też jakoś beznadziejnie napisane, tylko tak, że nie wzbudza dziwnych i zmieszanych uczuć.
ACOMAF to była niesamowita przygoda. Pełna akcji i wzruszeń i genialnych bohaterów. Polecam każdemu tak jak każdą inną książkę Sary J. Maas.
Na dzisiaj to już wszystko. Do kolejnego posta. BYE
Ci co czytają mojego bloga od dłuższego czasu wiedzą już, że Sarah J. Maas jest moją ulubioną autorką. Więc nie zdziwi tych osób fakt, że POKOCHAŁEM DWÓR MGIEŁ I FURII.
Jest to oczywiście kontynuacja bardzo dobrego Dworu Cierni i Róż. Jednak druga część podobała mi się o wiele, wiele bardziej. To wszystko co się tam dzieje jest po prostu niemożliwe!!!!!!
Zacznijmy od bohaterów. Szczerze to Tamlina jakoś tak bardzo nie polubiłem w ACOTAR, ale tutaj to już przesada! Nie nawidzę tego drania!!! No i Lucien. Co ty gościu odwalasz? Niech on lepiej się weźmie w garść.
U Feyre'y widać wielki postęp. Jak ją lubiłem w ACOTAR to teraz ją naprawdę uwielbiam.
Rhys, Rhys, Rhys, Rhys. Jeden chyba z moich ulubionych bohaterów. To jakie miał podejście do Feyre'y i to jak się kłócili ze sobą. OMG!! I oczywiście, że ich shipuje ze sobą.
Amren, Mor, Cassian i Azriel. Skład na równi z tym ze Szklanego Tronu. Oni wszyscy razem są niesamowici. Do tego chciałbym dostać o nich jakieś nowelki, Wiemy przecież, że Sarah jakieś opowiadania piszę do tej serii, ale nie wiemy o kim. Najbardziej bym chciał takie o Azrielu.
To co mi się w tym tomie podobało bardziej niż w pierwszym to to, że poznajemy więcej świata. Dowiadujemy się jak to wszystko działa i zwiedzamy różne miejsca. Dowiadujemy się więcej o przeszłości różnych bohaterów. I to jak wszystko zostało przedstawione jest niesamowite i to kolejny Sarah J. Maas udowodniła, że jest genialna i niezastąpiona.
W tej książce nie zabraknie również zwrotów akcji. Może i nie ma ich mnóstwo, ale jest ich wystarczająco na tyle, żeby odebrało nam mowę i żebyśmy się tylko patrzyli osłupiali w strony. Na zakończeniu prawie się popłakałem i dalej nie mogę uwierzyć w to co autorka zrobiła. Albo ta informacja na samym końcu. Jeżeli ktoś czytał to chodzi mi o to co powiedział w ostatnim/przedostatnim rozdziałem Rhys. WTF Ale jednak skojarzyło mi się to zakończenie z zakończeniem z Empire of Storms.
Kolejnym plusem tej powieści jest to, że ma niesamowity humor. Jest tego tutaj tak dużo, że często mi się zdarzało odłożyć książkę na chwilę żeby się pośmiać. Boże, mam nadzieję, że będzie tego więcej w trzeciej część (WYCHODZI JUŻ DRUGIEGO MAJA!!!!).
Jeszcze szybko wspomnę o scenach dla dorosłych, które pojawiają się w tej książce. Jeżeli ktoś nie lubi takich rzecz to mogą być dla niego małym problemem, ale jeśli komuś to nie przeszkadza to powiem, że nie są one też jakoś beznadziejnie napisane, tylko tak, że nie wzbudza dziwnych i zmieszanych uczuć.
ACOMAF to była niesamowita przygoda. Pełna akcji i wzruszeń i genialnych bohaterów. Polecam każdemu tak jak każdą inną książkę Sary J. Maas.
Na dzisiaj to już wszystko. Do kolejnego posta. BYE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz