Tytuł: A Court Of Thorns And Roses (A Court of Thorns And Roses #1)
Tytuł Polski: Dwór Cierni i Róż (Dwór Cierni i Róż #1)
Autor: Sarah J. Maas
Liczba Stron: 419
Wydawnictwo: Bloomsbury
Wydawnictwo Polskie: Uroboros
MOJA OCENA
>>>>>9/10<<<<<
Jak pewnie większość z was już wie, Sarah J. Maas jest autorką mojej ulubionej serii na świeci pod tytułem "Szklany Tron" dlatego też byłem strasznie podekscytowany na lekturę tej książki. I co o niej myślę?
Jest to opowiedzenie na nowo baśni o Pięknej i Bestii i ten pomysł jest naprawdę bardzo, bardzo fajny i ciekawy. Lecz z tym też miałem pewien problem. Ta książka jest skupiona na romansie. Mi nigdy romans, który jest dobrze napisany w książce nie przeszkadza. I tutaj jest on świetnie przedstawiony tylko, że dla mnie było tego za dużo. Ja wiem, że to tak powinno być, ale w pierwszej połowie książki było dla mnie osobiście tego trochę za dużo. W drugiej połowie, która podobała mi się bardziej (lecz pierwsza wcale nie była zła) jest go już o mniej i było także więcej akcji.
Bohaterowie, którzy zostali wykreowani przez Sare J. Maas byli naprawdę świetnie przedstawieni. Główna bohaterka Feyre jest naprawdę niesamowita i przypomina mi bardzo Katniss z Igrzysk Śmierci, gdyż też musi dbać o swoją rodzinę. Elain polubiłem. Była bardzo słodką osóbką. Nesta na początku nie przypadła mi do gustu lecz potem zmieniłem o niej zdanie. Ale jakoś wciąż nie lubię ojca dziewczyn. Niby wydaję się miły, lecz coś mi z nim nie gra.
Co do nieśmiertelnych postaci to sam Tamlin był bardzo przyjemną postacią, lecz i tak shipowałem główną bohaterkę od samego początku z Lucianem. Był on najlepszą męską postacią do końca książki.
Polubiłem także Alis, która kojarzy mi się tak trochę z Molly Wesley z Harry'ego Pottera, gdyż była taką bardzo troszczącą się o bliskich osobą.
Jeszcze muszę wspomnieć o Rhys, który na samym początku strasznie mnie irytował, lecz jednocześnie zaintrygował. Potem to już uznałem, że jest na tym samym poziomie co Lucian.
Sarah J. Maas jest mistrzynią kreowania światów. Ten ze Szklanego Tronu pokochałem, a ten z ACOTAR bardzo i to bardzo polubiłem. Podzielnie świata na zwykłych ludzi i Faerie i świat Faerie na dwory. To jest genialne. Było trochę słabo z tym, że w tej części nie poznajemy tego wszystkiego tak dokładnie. Większość miejsc jest tylko wspominana, lecz mamy doczynienia z kilkoma stworami z tego świata.
Jak już wcześnie wspomniałem, druga połowa książki podobała mi się bardziej ze względu, że więcej się dzieje. Jest jeden moment, na którym się prawie popłakałem. Jest mnóstwo momentów, które zapierają dech w piersiach i są również dosyć brutalne momenty, które naprawdę...oooo. Były przerażające, ale jednocześnie satysfakcjonujące (co jest ze mną nie tak xD).
Dwór Cierni i Róż bardzo mi się podobał, lecz nie podobał mi się tak bardzo jakbym chciał. Lecz wszyscy mówią, że drugi tom jest o wiele lepszy. W czasie pisania tego postu jestem w trakcie czytania ACOMAF i muszę się zgodzić z tą kwestią.
Lecz dzisiaj to by było już wszystko ode mnie. Do kolejnego postu. BYE
Co do nieśmiertelnych postaci to sam Tamlin był bardzo przyjemną postacią, lecz i tak shipowałem główną bohaterkę od samego początku z Lucianem. Był on najlepszą męską postacią do końca książki.
Polubiłem także Alis, która kojarzy mi się tak trochę z Molly Wesley z Harry'ego Pottera, gdyż była taką bardzo troszczącą się o bliskich osobą.
Jeszcze muszę wspomnieć o Rhys, który na samym początku strasznie mnie irytował, lecz jednocześnie zaintrygował. Potem to już uznałem, że jest na tym samym poziomie co Lucian.
Sarah J. Maas jest mistrzynią kreowania światów. Ten ze Szklanego Tronu pokochałem, a ten z ACOTAR bardzo i to bardzo polubiłem. Podzielnie świata na zwykłych ludzi i Faerie i świat Faerie na dwory. To jest genialne. Było trochę słabo z tym, że w tej części nie poznajemy tego wszystkiego tak dokładnie. Większość miejsc jest tylko wspominana, lecz mamy doczynienia z kilkoma stworami z tego świata.
Jak już wcześnie wspomniałem, druga połowa książki podobała mi się bardziej ze względu, że więcej się dzieje. Jest jeden moment, na którym się prawie popłakałem. Jest mnóstwo momentów, które zapierają dech w piersiach i są również dosyć brutalne momenty, które naprawdę...oooo. Były przerażające, ale jednocześnie satysfakcjonujące (co jest ze mną nie tak xD).
Dwór Cierni i Róż bardzo mi się podobał, lecz nie podobał mi się tak bardzo jakbym chciał. Lecz wszyscy mówią, że drugi tom jest o wiele lepszy. W czasie pisania tego postu jestem w trakcie czytania ACOMAF i muszę się zgodzić z tą kwestią.
Lecz dzisiaj to by było już wszystko ode mnie. Do kolejnego postu. BYE
Czytałam i... nie cierpię. Naprawdę, czy jestem jedyną osobą na świecie, której się to nie podobało? Aż szkoda gadać, jak beznadziejna wydała mi się ta powieść... niestety, nie sięgnę już po nic autorstwa Maas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na recenzję "Tell Me Three Things" Julie Buxbaum! pattbooks.blogspot.com