Tytuł: Anna and the French Kiss (Stephani Perkins' trilogy #1)
Tytuł Polski: Anna i Pocałunek w Paryżu (Trylogia Stephani Perkins #1)
Autor: Stephanie Perkins
Liczba Stron: 401
Wydawnictwo: Usborne Publishing (2014 UK,new edition)
Wydawnictw Polskie: Amber (2014)
Moja Ocena
>>>>>6/10<<<<<
Życie Anny się zmienia. Zamiast skończyć ostatni rok swojej edukacji w liceum w Atlancie, tata wysyła ją do amerykańskiej szkoły w Paryżu. Anna nie znając francuskiego ma problemy z komunikowaniem się w mieście. Lecz poznaje ona grupkę przyjaciół, którzy jej pomogą ze wszystkim. Poznaje także chłopaka, który namiesza jej w głowie.
Okay, nie śmiejcie się. Wiem jak brzmi tytuł i wygląda okładka, ale miałem kaca książkowego po Empire of Storms i nie chciało mi się czytać żadnej fantastyki. Musiałem sięgnąć po coś lekkiego a z racji, że ta książka już długo za mną chodziła i Maja K. mówiła, że jest dobra to sięgnąłem po nią.
Za każdym razem, gdy jacyś booktuberzy mówili coś o tej powieści to za każdym razem było stwierdzane to, że przez tę książkę chcą polecieć do Paryża, gdyż został on niesamowicie przedstawiony. I ja się z tym swierdzeniem zgadzam. To gdy Anna i Etienne chodzili razem po tym mieście i wszystko było cudowne opisane to poprostu...ach.
Co do bohaterów to byli "spoko". Nie byli jakoś niesamowicie wykreowani, ale nie byli źli. Znienawidziłem ojca głównego męskiego bohatera oraz Amande. Jest ona po prostu świnią, która myśli, że jest lepsza od wszystkich a zwłaszcza od nowej dziewczyny w szkole. Zachowywała się jak suka za przeproszeniem (napiszcie czy nie przeszkadzają wam wyrażenia w takim stylu). A ojciec Etienna, o którym wspomniałem wyżej jest najgorszym człowiekiem na świecie. To co on robił swojemu własnemu synowi i swojej żonie (także matce Etienne) to było okrutne. Nikt nie powinien mieć takiego ojca. Ale dostał za swoje skórczybyk.
Na samym początku polubiłem główną bohaterke, ale jakoś przy 300 stronie czy 260 to ją znienawidziłem. Zaczęła mnie wkurzać jak żadna inna bohaterka chyba. Zachowywała się jak idiotka i to, że książka była w narracji pierwszoosobowej nie polepszało sytuacji.
Reszta bohaterów na plus. Polubiłem praktycznie wszystkich. No z wyjątkich tym wymienionych na górze.
Kolejny plus za to, że ta książka potrafiła mnie rozśmieszyć. Stephani Perkins ma fajne poczucie humoru. Mam nadzieję, że pozostałe części tej "trylogii" będą posiadały taką samą, albo nawet i większą dawkę dobrego humoru jak część pierwsza.
Ogólnie, to książka mi się podobała, ale jej największym minusem jest ta zmiana głównej bohaterki. Nieszczęśliwe, zmiana na gorsze. Była to też przyjemna, lekka historia miłosna, lecz nic takiego o czym bym cały czas rozmyślał.
Do by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE
Tytuł Polski: Anna i Pocałunek w Paryżu (Trylogia Stephani Perkins #1)
Autor: Stephanie Perkins
Liczba Stron: 401
Wydawnictwo: Usborne Publishing (2014 UK,new edition)
Wydawnictw Polskie: Amber (2014)
Moja Ocena
>>>>>6/10<<<<<
Życie Anny się zmienia. Zamiast skończyć ostatni rok swojej edukacji w liceum w Atlancie, tata wysyła ją do amerykańskiej szkoły w Paryżu. Anna nie znając francuskiego ma problemy z komunikowaniem się w mieście. Lecz poznaje ona grupkę przyjaciół, którzy jej pomogą ze wszystkim. Poznaje także chłopaka, który namiesza jej w głowie.
Okay, nie śmiejcie się. Wiem jak brzmi tytuł i wygląda okładka, ale miałem kaca książkowego po Empire of Storms i nie chciało mi się czytać żadnej fantastyki. Musiałem sięgnąć po coś lekkiego a z racji, że ta książka już długo za mną chodziła i Maja K. mówiła, że jest dobra to sięgnąłem po nią.
Za każdym razem, gdy jacyś booktuberzy mówili coś o tej powieści to za każdym razem było stwierdzane to, że przez tę książkę chcą polecieć do Paryża, gdyż został on niesamowicie przedstawiony. I ja się z tym swierdzeniem zgadzam. To gdy Anna i Etienne chodzili razem po tym mieście i wszystko było cudowne opisane to poprostu...ach.
Co do bohaterów to byli "spoko". Nie byli jakoś niesamowicie wykreowani, ale nie byli źli. Znienawidziłem ojca głównego męskiego bohatera oraz Amande. Jest ona po prostu świnią, która myśli, że jest lepsza od wszystkich a zwłaszcza od nowej dziewczyny w szkole. Zachowywała się jak suka za przeproszeniem (napiszcie czy nie przeszkadzają wam wyrażenia w takim stylu). A ojciec Etienna, o którym wspomniałem wyżej jest najgorszym człowiekiem na świecie. To co on robił swojemu własnemu synowi i swojej żonie (także matce Etienne) to było okrutne. Nikt nie powinien mieć takiego ojca. Ale dostał za swoje skórczybyk.
Na samym początku polubiłem główną bohaterke, ale jakoś przy 300 stronie czy 260 to ją znienawidziłem. Zaczęła mnie wkurzać jak żadna inna bohaterka chyba. Zachowywała się jak idiotka i to, że książka była w narracji pierwszoosobowej nie polepszało sytuacji.
Reszta bohaterów na plus. Polubiłem praktycznie wszystkich. No z wyjątkich tym wymienionych na górze.
Kolejny plus za to, że ta książka potrafiła mnie rozśmieszyć. Stephani Perkins ma fajne poczucie humoru. Mam nadzieję, że pozostałe części tej "trylogii" będą posiadały taką samą, albo nawet i większą dawkę dobrego humoru jak część pierwsza.
Ogólnie, to książka mi się podobała, ale jej największym minusem jest ta zmiana głównej bohaterki. Nieszczęśliwe, zmiana na gorsze. Była to też przyjemna, lekka historia miłosna, lecz nic takiego o czym bym cały czas rozmyślał.
Do by było wszystko na dzisiaj. Do kolejnego posta. BYE